Rok 1594 był niezwykle ważny dla polskiej społeczności Beska. Król Zygmunt III Waza, wychodząc naprzeciw duchowym potrzebom zwiększającej się liczebnie polskiej ludności, na prośbę starosty sanockiego i zarazem królewskiego dzierżawcy dóbr Beska, Jerzego Grzegorza Mniszka, powołał do życia i uposażył w Besku parafię obrządku łacińskiego. Stosowny dokument został spisany po łacinie na pergaminie 19 marca 1594 r. w Krakowie. Do tego czasu rzymsko- katolicy z Beska musieli chodzić do kościołów w Sanoku lub do świątyń w pobliskim Zarszynie, Rymanowie, Haczowie lub Trześniowie. Mniszek przeznaczył na ten cel grunty znajdujące się po lewej stronie Wisłoka, na tzw. Kościelisku (zw. także Zakościelem lub Podkościółkiem). Kościół ten, pw. Podwyższenia Krzyża Świętego, był na pewno drewniany, ale brak jakichkolwiek wzmianek o jego kształcie czy rozmiarze. Być może przypominał typowe małopolskie kościoły wieżowe, jak stojące blisko Beska przepiękne drewniane sakralne perły Podkarpacia w Haczowie, Iwoniczu, czy Binarowej. Prawdopodobnie obok kościoła wzniesiono także plebanię. Przy nich powstała pierwsza szkoła parafialna, założono także ogród, sad i cmentarz. Powstanie rzymskokatolickiej struktury parafialnej sprzyjało nie tylko polonizacji tych terenów, ale także zapewniało nadzór administracyjny.
20 stycznia 1596 r. bp Wawrzyniec Goślicki zatwierdził fundację i erygował Parafię Besko, którą wydzielił z Parafii sanockiej. Dzień później zatwierdził pierwszego stałego proboszcza, ks. Andrzeja Klemensowicza (wypełniał swoją funkcję w latach 1596-1623). Według obiegowych poglądów i niektórych źródeł ten pierwszy kościół istniał krótko, może tylko 11 lat, do roku 1605, w którym od uderzenia pioruna spłonęła przykościelna plebania. Wiemy, że Wisłok, na skutek częstych przyborów wody, podmywał zarówno brzegi, jak też fundamenty kościoła i sam cmentarz. Istnieją nawet liczące sobie może dwa lub trzy wieki dramatyczne i oddziałujące na wyobraźnię ustne przekazy o olbrzymiej powodzi, w trakcie której „popłynął w Besku cmentarz”. Można przypuszczać, że ze względów bezpieczeństwa kościół ten mógł zostać rozebrany i przeniesiony na bardziej odległe od rzeki miejsce, ale nie znamy daty rozbiórki. Obecnie po tej pierwszej świątyni, jak też po cmentarzu nie ma śladu. Winowajcą jest prawdopodobnie Wisłok, który zatarł wszelkie materialne pozostałości. Jednakże bardzo uzasadnione wydaje się przekonanie (obecne zarazem w miejscowej tradycji), że po pożarze zabudowań plebańskich w 1605 r. kościół nie ucierpiał – co najwyżej został poddany remontowi, być może też, z uwagi na niszczycielskie wylewy rzeki, przeniesiono go w nowe miejsce (lub nawet wybudowano w tym miejscu nowy kościół) – na pewno jednak gdzieś po lewej stronie rzeki. O budowie nowego kościoła zadecydował prawdopodobnie znów Wisłok, po raz kolejny niszcząc lub podtapiając starą świątynię. Z pewnością piastujący wówczas w Besku funkcję proboszcza ks. Wawrzyniec Szmidziński monitował sanockie starostwo, by wreszcie zaradziło tej sprawie. Stosowną prośbę wniósł 14 stycznia 1755 r. kolejny starosta sanocki i dziedzic klucza beskiego z rodu Mniszków – Jerzy August Wandalin Mniszek z Dukli, pełniący zarazem funkcję kasztelana krakowskiego i marszałka koronnego. Panujący wtedy w Rzeczypospolitej ostatni król z saskiej dynastii Wettinów – August III, przychylił się do prośby starosty i w tym samym roku przystąpiono do budowy (lub przeniesienia – może wykorzystaniem materiału ze starego kościoła) nowej świątyni, z zachowaniem tego samego wezwania: Podwyższenia Krzyża Świętego. Tym razem postanowiono przenieść go na wyższą, niezalewową część wsi, w okolice dworu. Kościół został zbudowany w szybkim tempie, w ciągu pół roku – i to jeszcze przed wyrażeniem oficjalnej zgody królewskiej! Być może król udzielił marszałkowi Mniszkowi zgody ustnej, którą później tylko potwierdził.
12 września 1757 r. kancelaria królewska uzyskała podpis króla pod dokumentem, ale już wcześniej, bo 27 sierpnia 1755 r. biskup przemyski, Wacław Sierakowski konsekrował nową świątynię. Obok, na północ od kościoła, znajdował się pierwotny cmentarz. Ks. Szmidziński mógł być dumny ze swego dzieła. W 1775 r. zasłużony budowniczy kościoła w Besku zostaje proboszczem i dziekanem w Rymanowie. Obok budynku kościelnego powstały zabudowania plebanii. Był to początkowo mały, murowany, parterowy budynek o jednym trakcie, frontem zwrócony ku zachodowi (w kierunku Wisłoka), zbudowany na rzucie prostokąta. Dwuspadowy dach pokryto gontem. Niewiele wiadomo o układzie pomieszczeń tuż po jej wybudowaniu. Prawdopodobnie obok znajdowała się piekarnia (z piecem piekarskim o dwóch oknach, komorą i piecem kaflowym), do której wiodły drzwi na żelaznych zawiasach, oraz spiżarnia, pod którą była murowana piwnica. Z dworu do kościoła poprowadzono wysadzaną drzewami aleję.
Po odejściu ks. Szmidzińskiego na probostwo rymanowskie, parafia Besko przez 12 lat (1775-1787) była pod jurysdykcją prawną i duchową oo. paulinów ze Starej Wsi.
W 1787 r. swą posługę rozpoczął w Besku ks. Szymon Urbański (brat pierwszego właściciela wsi), który był proboszczem przez 23 lata. Po ks. Urbańskim probostwo objął w latach 1810-1819 ks. Feliks Woytoniewski, o którym nic w zasadzie nie wiemy. Prawdopodobnie za czasów ks. Urbańskiego lub Woytoniewskiego przeniesiono cmentarz (dotąd przykościelny) na dzisiejsze miejsce, oddalone od kościoła o kilkadziesiąt metrów.
W roku 1819 probostwo w Besku obejmuje wielce zasłużony dla wsi ks. Aleksander Kwiatkowski. Aż przez 45 lat sprawował swoją posługę, najdłużej ze wszystkich proboszczów w Besku. To jemu Besko zawdzięcza przeprowadzenie wielu inwestycji: założenie ogrodu przykościelnego, wybudowanie w 1841 r. dzwonnicy bramnej, piwnicy, stajni i budynków gospodarczych, w tym do dziś istniejącego spichlerza plebańskiego (zw. niesłusznie „skarbcem” lub „lamusem”), który znajduje się po lewej stronie prezbiterium. Zbudowano go na planie kwadratu, jest dwukondygnacyjny – dolna kondygnacja z cegły i kamienia, górna zaś – z drewna; dach namiotowy, kryty blachą. Pod koniec XIX w. spichlerz przebudowano. Otwór wejściowy jest obecnie prostokątny, zamknięty łukiem koszowym; na drugiej kondygnacji umieszczono żelazne drzwi, okute skośną kratą z rozetami (z 2. poł. XIX w.). Ks. Kwiatkowski ogrodził także kościół kamiennym murem (jego fragment, znajdujący się między cmentarzem a kościołem, przebudowany został przez ks. Andrzeja Witkę) oraz otoczył drewnianym parkanem teren cmentarza (od strony ogrodu kościelnego był żywopłot). Na cmentarzu wybudowano drewnianą kostnicę. Szereg z jego inwestycji budowlanych przetrwało do dnia dzisiejszego. Był bardzo lubiany przez parafian. Obok wielkiego ołtarza poświęcono mu żelazną tablicę o treści:
Czcigodnemu Jegomościowi Księdzu Aleksandrowi Kwiatkowskiemu Proboszczowi tutejszemu zmarłemu 21 grudnia 1853 r. x. F.S.P.Z.
Nagrobek zmarłego w 71. roku życia ks. Kwiatkowskiego znajduje się na parafialnym cmentarzu. Przez pół roku (21 grudnia 1853 – 19 maja 1854) parafią administruje ks. Zacharski, czasem zastępowany przez proboszcza z Zarszyna.
19 maja 1854 r., gdy właścicielem wsi jest Józef Kłopotowski, do Beska przyjeżdża ks. Ludwik Fleischmann (Flaiszman), syn kolonistów niemieckich, ale podpisujący się już swoim spolszczonym nazwiskiem Flaiszman. Urodzony 14 maja 1814 w Rzeszowie, przez pewien czas był wikarym w Samborze, później w Mrukowej; przez dwa lata był kapelanem wojskowym. Prosto z armii, decyzją ks. bpa przemyskiego Franciszka Ksawerego Wierzchlejskiego, zostaje przeniesiony na probostwo do Beska. Ks. Flaiszman, który miał wtedy ok. 40 lat, gorliwie zabrał się do pracy. Jako niezwykle aktywny człowiek i świetny organizator, a zarazem człowiek pełen litości dla ubogich i sierot, postawił sobie przede wszystkim za cel poprawę statusu materialnego chłopów. Zaczął jednak od naprawy kościoła – w 1856 r. ściany pokrył gontem oraz ze składek parafii zakupił duży oświetleniowy kryształowy świecznik sufitowy (tzw. „pająk”). W 1858 r. ks. Flaiszman, także ze składek parafian, zakupił dzwon „Onufry” (który został poświęcony przez ks. Dziuka z Sanoka), a rok później drugi dzwon o nieznanym dziś imieniu. Poświęcenia dokonał 14 września 1861 r. ks. Onufry Kulczykowski, dziekan sanocki. Wkrótce pojawia się trzeci dzwon o imieniu „Michał”. Niestety, po latach użytkowania dzwon „Onufry” pękł. Na jego miejsce w 1872 r. ks. Flaiszman kupił w zakładzie ludwisarskim Ignacego Hilcera w Wiener Neustadt k. Wiednia nowy dzwon, o średnicy 85 cm i wadze 285 kg. W 1876 r. dokupuje jeszcze dwa następne dzwony – pierwszy o średnicy 65 cm i wadze 125 kg, a drugi o średnicy 45 cm i 413 kg. Trzy ostatnie dzwony zarekwirował rząd austriacki podczas I wojny światowej; po wojnie żadnego nie odzyskano. Kupił nowe tabernakulum, remontował i odnawia kościół: w 1860 r. maluje kościół i pokrywa blachą sygnaturkę, a w 1861 r. dostawia boczną kaplicę na Boży grób. On także kupił organy. W 1862 r. odnawia gontowe pokrycie na dachu. Z lat 50. XIX w. pochodzą najstarsze, istniejące do dziś nagrobki na cmentarzu w Besku – neogotycka kolumna z 1852 r. zwieńczona żelaznym krzyżem oraz nagrobek rodziny Kłopotowskich (1855). W 1854 r. buduje w Milczy (która do lat 70. należała do parafii w Besku) szkołę, w 1862 r. zaś przenosi szkołę w Besku (stojącą blisko Wisłoka) na jej dzisiejsze miejsce, zlokalizowane na polu, kupionym od Petroneli Jarzynowskiej. Przebudowuje ją, oddając w 1868 r. gotowy budynek (chodzi, oczywiście, o szkołę w budynku ss. felicjanek). Za jego kadencji w 1863 r. Maria Królicka z Poręb ufundowała czternaście stacji drogi krzyżowej. W 1867 r. Jan Mermer kupuje do świątyni drugi, mniejszy pająk sufitowy, zaś Bractwo Różańcowe wraz z Jadwigą Fydryk i Urszulą Wróbel fundują lichtarze cynowe i srebrne (w latach 1861-1867). W 1863 r. Bractwo Różańcowe zakupiło obraz Matki Bożej Różańcowej, znajdujący się w prawym (południowym) ołtarzu bocznym, a dwa lata później w kościele zawiązał się Żywy Różaniec. Kolatorka Aniela Kłopotowska, żona Józefa Kłopotowskiego, darowuje temu ołtarzowi antepedium – bogato zdobioną paciorkami zasłonę mensy, nad która pracowała 5 lat. Wykonała także sukienkę na puszkę z paciorków i pulpit pod książkę oraz włóczkowe antepedium przed ołtarz św. Anny. Za kadencji ks. Flaiszmana w Besku miały miejsce pierwsze misje św., prowadzone dla obu wyznań katolickich przez pięciu jezuitów ze Starej Wsi od 29 maja do 7 czerwca 1875 r. Ks. Flaiszman zmarł 13 marca 1881 r., mając 67 lat. Pozostawione w testamencie 5000 zł proboszcz przeznaczył na sprowadzenie do Beska sióstr felicjanek, które prowadziłyby we wsi ochronkę dla dzieci.
Od 13 marca do 30 września 1881 r. chwilową posługę proboszcza pełnił ks. Jan Bardziński, po którym Parafię w Besku objął ks. Franciszek Stankiewicz; jako wykonawca testamentu ks. Flaiszmana sprowadził do Parafii Besko Zgromadzenie SS. Felicjanek, służących odtąd nieprzerwanie dzieciom, ludziom ubogim, starcom i sierotom. To ks. Stankiewiczowi świątynia zawdzięcza swój dzisiejszy wystrój: w 1889 r. wybudowano ze składek parafian wielki ołtarz (zastępujący dawny, o którym nic nie wiemy), a w 1891 r. – dwa ołtarze boczne. Szybki przyrost ludności Beska wymusił na ks. Stankiewiczu powiększenie kościoła, co też uczynił w 1893 r., przedłużając ku zachodowi nawę główną (nowsza część widoczna jest do dziś na wysokości dwóch filarów podpierających kościelny chór, oddziela ją od części starszej półkolista arkada), a kościół i dach obito gontem. Na szczycie postawiono nową sygnaturkę. W 1889 r. ks. Stankiewicz powiększył o pół morgi cmentarz parafialny, burząc stary mur i wyrównując teren. Pierwotny mur, odgradzający cmentarz od kościoła, przesunięto. Nowy mur powstał przy drodze, tam też wybudowano nową bramę cmentarną z wizerunkami Matki Bożej i Chrystusa Frasobliwego, istniejącą do dziś. Z boku cmentarz ogrodzono sztachetami. Ks. Stankiewicz duszpasterzował w Besku przez 17 lat. Odszedł w marcu 1898 r. do Sokołowa Małopolskiego.
Na jego miejsce na krótko, jako administrator Parafii, przychodzi do Beska ks. Jan Bauer, ale już 1 września 1889 r. długoletnią posługę proboszczowską zaczyna pełnić ks. Stanisław Knap (pierwotnie: Knapp) (1867-1930), syn ekonoma ze Wzdowa, pochodzący z rodziny dawnych kolonistów niemieckich. Po ukończeniu jasielskiego gimnazjum, ukończył w 1894 r. seminarium w Przemyślu. Człowiek przystojny, zdolny, dobry śpiewak i mówca, nie znosił sprzeciwu. Ludzi trzymał twardą ręką. Dobry gospodarz. Był jednak niekwestionowaną władzą we wsi. Ks. Knap wszelkimi metodami walczył z powszechnym pijaństwem chłopów. Tuż przed I wojną światową parafia przygotowywała się do budowy nowej, dużej świątyni. Zebrano liczne środki materialne na ten cel. Niestety, wojna, duże zniszczenia wsi i powojenna postępująca inflacja przekreśliły te plany. Za jego kadencji budynek plebanii stał się dwutraktowy – od strony południowej dobudował bardzo duży salon (na całą szerokość plebanii) i zmodernizował kuchnię. Pierwotny ganek zamienił na werandę; dach z dwuspadowego został przerobiony na czterospadowy i pokryty blachą. Obok wybudowano drewniane, kryte słomą budynki gospodarcze: przylegającą do piekarni dwukomorową stajnię, oborę z dwiema szopami, małą stajenkę dla cieląt, pomieszczenie dla koni i wołów z sieczkarnią, stodoły o trzech boiskach oraz dwie szopy na siano i sprzęt gospodarski. Prawie wszystko to strawił ogień w maju 1915 r. w czasie huraganowego ognia artyleryjskiego. W 1912 r. – po ponad trzystu latach – Besko zmieniło przynależność dekanalną. W roku tym św. Józef Sebastian Pelczar, bp przemyski, utworzył nowy dekanat z siedzibą w Jaćmierzu. Weszły do niego następujące parafie: Besko, Dydnia, Grabownica Starzeńska, Jaćmierz, Jasionów, Strachocina, Trześniów i Zarszyn.
W 1916 r. miały miejsce drugie w Besku misje. W 1923 r. do Beska przyjechał ks. Bolesław Hołub, pierwszy długoletni katecheta, który dał się poznać jako pełen pasji organizator różnych polskich stowarzyszeń i organizacji (Spółdzielnia Mleczarska, Spółdzielnia Wikliniarsko-Koszykarska, Stowarzyszenie Młodzieży Katolickiej, orkiestra dęta), bardzo lubiany i ceniony przez parafian, przeniesiony w 1935 r. do Zarszyna, a później do Sanoka i Zamościa, by wreszcie osiąść jako dziekan k. Radymna. Na przełomie 1918 i 1919 r. Besko ogarnęła fala ciężkiej grypy, tzw. „hiszpanki”. Nie bacząc na możliwość zarażenia, ks. Knap odwiedzał wszystkich umierających, udzielając im sakramentu namaszczenia chorych. Po wojnie ks. Knap zakupił trzy dzwony: „Stanisława” (w 1918 r.), „Adama” (w 1919 r.) i Wojciecha” (w 1922 r.). Największy z nich, „Stanisław”, o średnicy 85 cm i wysokości 75 cm ozdobiony był na głowicy girlandami winogron i napisem „Zmartwychwstanie Ojczyzny w roku 1918”. Średni dzwon – „Adam”, miał średnicę 70 cm. Z jednej strony posiadał wizerunek NMP, z drugiej zaś – św. Antoniego; dookoła był odlew w kształcie winogron. Na dzwonie wyryto napis: „Pamiątka Wielkiej Wojny Światowej” i datę 14 kwietnia 1919 r., z drugiej zaś strony napis: „Adam”. Najmniejszy z dzwonów, „Wojciech”, miał średnicę 56 cm i wysokość 35 cm; widniał na nim wizerunek św. Wojciecha, z drugiej strony – św. Kingi. Napis na dzwonie głosił: „Z darów Twoich Panie składają Ci ofiary – rok 1922”. Dwa ostatnie dzwony („Adam” i „Wojciech”) zostały zabrane przez władze niemieckie w 1942 r. i nigdy nie zostały odzyskane. Ks. Knap odegrał także pewną rolę w wypadkach, które miały miejsce w pobliskim Jaćmierzu w 1921 r. Zmarł 16 marca 1930 r., po 41 latach duszpasterzowania, w wieku zaledwie 63 lat. Pochowano go na parafialnym cmentarzu.
Od marca do sierpnia 1930 r. parafią administrował dotychczasowy katecheta, ks. Bolesław Hołub. W czerwcu w Besku miały miejsce prymicje pochodzącego z Milczy ks. Stanisława Kijowskiego. W sierpniu 1930 r. zawitał do Beska ks. Andrzej Witko (1884-1965), wyświęcony w przemyskim seminarium w 1912 r., człowiek wielkiego serca i bardzo bogobojny, wyraźnie oddzielający sprawy zbawienia i Kościoła od bieżących spraw świata. Za jego kadencji w 1930 r. kościół, poddany od strony południowej remontowi, zostaje także drugi raz powiększony od zachodu, jego dach zaś pokryto tak wtedy modną i świadczącą o zamożności wsi blachą. W takim kształcie budynek kościelny stoi do dzisiaj. W 1937 r. w Zakąciu, na czternastoarowej działce zakupionej od Pawła Bobaka, wybudowano organistówkę połączoną z wikarówką; fundusz na ten cel pochodził w części ze sprzedaży starej organistówki, w części zaś z funduszy gromadzkich. Rok później w jednej części zamieszkał organista, a w drugiej – wikary. Już w czasie wojny, w roku 1943, po raz kolejny powiększono i całkowicie ogrodzono cmentarz (mur ten stoi do dnia dzisiejszego). Proboszczowi świątynia zawdzięcza dwa kupione po wojnie dzwony – „Andrzeja” (o wadze 895 kg) i „Marię” (189 kg), z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej. W czasie drugiej wojny światowej . Ks. Andrzej Witko mieszkał wraz ze swoim bratem, Janem, na plebanii. Zimą 1940 i wiosną 1941 r. w połowie plebanii kwaterowali Niemcy. W 1942 r. proboszcz Witko otrzymał od hitlerowców polecenie oddania dwóch dzwonów, co też uczynił. Ich waga łącznie wynosiła 320 kg. Udało się jednak ukryć trzeci, największy dzwon „Stanisław” – i to wskutek pewnej niemieckiej pomyłki, bowiem władze okupacyjne pozwoliły zachować Ukraińcom jeden dzwon. Ponieważ rozporządzenie nie mówiło wyraźnie, że dotyczyło ono tylko i wyłącznie cerkwi, wykorzystano tę lukę prawną i trzeci, największy dzwon swym brzmieniem służy Parafianom do dziś. W latach 1942-1943 ks. Witko przyjął do swojego skromnego mieszkania wielodzietną rodzinę Lewandowskich ze Wschodu. Budynek kościoła „przeżył” ciężkie dni w czasie frontu w 1944 r.; opuszczony przez ludzi, zmuszonych przez Niemców do odejścia z Beska, chroniony tylko Bożą opieką, cudem ocalał przed lawinowym artyleryjskim ostrzałem. Po zakończeniu działań wojennych ks. Witko wraz z parafianami natychmiast przystąpił do remontu kościoła, szczególnie bardzo uszkodzonego dachu. Po wywiezieniu z Beska Ukraińców, ks. Witko kilka razy odprawił w opuszczonej cerkwi nabożeństwo, ale wkrótce tego zaniechał, być może bojąc się represji ze strony UPA. Były nawet sugestie ówczesnych władz lokalnych, by – pozostawiwszy częściowo zniszczony kościół – przenieść się do cerkwi, ale nie wyraziła na to zgody przemyska Kuria. Proboszcz Witko ciągle odkładał rozpoczęcie budowy nowego kościoła, zdając sobie sprawę z pogarszającego się swego stanu zdrowia. W 1952 r. zakupił nowy ornat. W tym samym roku odnowiono trzy kielichy i monstrancję. W roku 1953 doprowadzono do kościoła, plebanii i organistówki energię elektryczną. Po zamontowaniu na dzwonnicy uratowanego przez Niemcami dzwonu „Stanisław”, Parafia w 1959 r. kupiła jeszcze dwa dzwony w ludwisarni Felczyńskich w Przemyślu: pierwszy o nazwie „Andrzej”, drugi zaś „Maria”.
W 1952 r. komunistyczne władze, coraz bardziej idące w stronę totalitarnego stalinizmu i rozprawy z religią, zaczęły pozbawiać księży prawa nauczania oraz usuwać religię ze szkół. W 1959 r. na polecenie władz rzeszowskiego kuratorium, kierownik Szkoły Podstawowej w Besku, Tadeusz Leja, zarządził, by z klas usunięto wiszące jeszcze na ścianach krzyże. Na prośbę Parafian ks. Andrzej Witko poświęcił nowe krzyże, które zawieszono powtórnie w salach lekcyjnych – trzeba przyznać, że kierownik Leja nie sprzeciwiał się temu, mimo nacisków władz zwierzchnich. W 1956 r. naukę religii definitywnie usunięto ze szkoły. Od tego czasu uczniowie z Parafii uczęszczali na katechezę do salki w budynku dawnej organistówki na Zakąciu. Dopiero jesienią 1974 r. tuż przy kościele wybudowano, bez pozwolenia władz, dom katechetyczny. Mieściły się w nim trzy sale, każda mogąca pomieścić ok. 30 osób. Dodatkowa salka katechetyczna („awaryjną”, jak ją określił ks. Mikosz) powstała w 1980 r. w organistówce, z chwilą wprowadzenia się ks. katechety do nowej plebanii. Zajęcia katechetyczne rozpoczęły się od roku 1977. Katecheza (2 godz.) z reguły odbywała się po lekcjach w szkole. Sytuacja taka trwała do 1991 r., gdy lekcje religii znów wróciły do szkół.
W 1962 r., świętując 50-lecie swego kapłaństwa, ks. Witko wygłosił poruszające pożegnalne kazanie (od sierpnia tego roku był już w Besku administrator ks. Jan Mikosz). Zmarł 14 grudnia 1965 r. Uroczysty pogrzeb powszechnie lubianego księdza zgromadził ok. 40 kapłanów z różnych parafii i całą ludność Beska. Po uroczystej mszy pogrzebowej spoczął na parafialnym cmentarzu.
Przybyły w sierpniu 1962 r. z Olchowiec młody ks. Jan Mikosz (1919-2005) urodził się w Jaśle, święcenia kapłańskie otrzymał w 1943 r. Dobry i pełen zapału organizator z miejsca zabrał się do pracy – odnowił dzwonnicę bramną, kościół otoczył nowym murem, w 1966 r. zlecił naprawę zabytkowych organów, odnowił plebanię, wyposażył kościół w nowe księgi liturgiczne W 1962 r. zakupił nowe, metalowe i ogniotrwałe tabernakulum, zaś w 1969 r. odrestaurował zewnętrzne ściany kościoła. W 1972 r. odnowił ambonę, chrzcielnicę oraz polichromię wewnątrz świątyni. W 1969 r. został podłączony gaz oraz położono nową posadzkę, zaś w latach 70. sprawiono cztery konfesjonały. W 1972 i 1989 r. polichromia ścienna i sufitowa zostaje poddana konserwacji. W latach 80., dzięki zaangażowaniu ks. Mikosza i wszystkich parafian, wreszcie rozpoczęto budowę nie tylko nowego kościoła w Besku, ale także kościołów w Mymoniu i Porębach Milcza, po wybudowaniu własnego kościoła w 1972 r., w tym samym roku otrzymała status oddzielnej Parafii. W 1976 r. ruszyła wreszcie budowa nowej plebanii. Stary, wiekowy budynek z XVIII w. już trudno nazwać wygodnym mieszkaniem – zapadnięte fundamenty, pękające ściany i wilgoć. Plan nowego budynku sporządził mgr inż. Władysław Czaja z Zarszyna, kierownictwo budowy objął Józef Kijowski, majster murarski. W 1977 r. położono fundamenty; niestety, później budowa – m. in. z braku materiałów – znacznie się spowolniła. Dopiero 7 czerwca 1980 r. ks. proboszcz wraz z katechetą, ks. Janem Bawołem, weszli do nowej plebanii. Stara plebania została rozebrana – obecnie na jej miejscu jest kościelny parking. Po wybudowaniu plebanii przyszła kolej na realizację odkładanej przez dziesięciolecia inicjatywy – budowę nowego kościoła. Stara świątynia nie była już w stanie sprostać zwiększającej się liczbie ludności Beska, Mymonia i części Poręb. Pomimo zwiększenia liczby Mszy św., kościół jest po prostu za mały. Budowa nowego kościoła stała się priorytetem Parafii.
14 października 1980 r. ks. Mikosz wnosi do Kurii Biskupiej w Przemyślu podanie o włączenie do planów budowy obiektów sakralnych. Wraz z innymi pismami kuria przesłała je do Wojewódzkiego Urzędu ds. Wyznań. Wreszcie 5 marca 1981 r. zostaje wydane pozwolenie na budowę kościoła. Niewielu już pamięta o projekcie, wniesionym przez mieszkańców Woli i Hrabeni, by nowy kościół postawić w okolicy dzisiejszego budynku gminy; ostatecznie jednak zdecydowano się na teren przy starym kościele, z uwagi na dużą powierzchnię działki parafialnej oraz oddalenie od drogi głównej. Już 18 maja 1981 r. wniesiono podanie do Urzędu Gminy w Zarszynie o wydanie zezwolenia na budowę nowego kościoła na działce nr 2682. Sprawa się komplikowała, ponieważ należało przekwalifikować grunt, co było w gestii Ministerstwa Rolnictwa. 28 czerwca 1983 r. Wydział Budownictwa w Zarszynie wydał zezwolenie na budowę kościoła w Besku. Prace wreszcie mogły ruszyć. Projekt bryły świątyni wykonał mgr inż. arch. Edmund Królicki. Całością działań kierował mgr inż. Stanisław Janowski z Sanoka, mając do dyspozycji zapał Parafian, którzy zobowiązali się czynnie włączyć się w prace budowlane. Dla potrzeb budowy trzeba było zgromadzić ok. 450 tys. sztuk cegieł, co w ówczesnych kryzysowych warunkach było niemożliwe. Stąd też codziennie dwóch Parafian pracowało społecznie w cegielni w Zarszynie, by tym „zapracowanym” sposobem wykupić potrzebną ilość materiału budowlanego. Organizacją pracy w cegielni zajęli się Julia Szałankiewicz i Paweł Kurpiel. Do końca 1983 r. każda rodzina dobrowolnie opodatkowała się na zakup wapna, desek, żwiru, piasku i cementu. Potrzebną ilość konstrukcyjnego betonu zakupiono w firmie „Hydro-Inż” w Sieniawie, która budowała zaporę. Pracownicy zatrudnieni przy budowie zapory (zbrojarze) wraz z Mieczysławem Kusionem z Nowego Sącza, bezinteresownie pracowali przy budowie świątyni w swoim wolnym czasie (od 15.30 do 20.30).
10 sierpnia 1983 r. prace się rozpoczęły. Tempo było błyskawiczne. Pierwszą część konstrukcji założono 26 sierpnia, a nazajutrz cieśle i stolarze pod kierunkiem Antoniego Suwały przystąpili do instalacji szalunków. Zakładanie fundamentów i wylewki betonowe pochłonęły łącznie 450 m3 masy betonowej i zakończyło się 22 października. Przed zimą całość konstrukcji betonowej została pokryta lepikiem. Do pracy przystąpiono wiosną 1984 r. 14 kwietnia Józef Kijowski (główny majster murarski) i Stanisław Deńko wytyczyli osie świątyni i ułożyli pierwsze cegły w narożniku lewej zakrystii (od strony starego kościoła). Do 4 maja 1984 r. wzniesiono mury całego kościoła do wysokości posadzki (80 cm). Później całą nawę, aż do wysokości posadzki, zasypano ziemią – tu z pomocą przyszedł m. in. Mikołaj Śmietana, który pozwolił ze swoich gruntów wywieźć 60 przyczep ziemi. W tym czasie parafia otrzymała belki stropowe do prezbiterium i zakrystii oraz 2 tys. specjalnych pustaków do nich. W 1985 r. udało się na tyle „podciągnąć mury”, by dokonać uroczystego wmurowania kamienia węgielnego. 23 czerwca 1985 r. ks. bp Tadeusz Błaszkiewicz wmurował kamień węgielny i akt erekcyjny który głosił:
23 czerwca Roku Pańskiego 1985, gdy na Stolicy Piotrowej w Rzymie zasiadał pierwszy papież Słowiański – Polak – Jan Paweł II – prymasem Polski był J. Em. ks. kard. Józef Glemp, Ordynariuszem Diecezji Przemyskiej J. E. ks. bp dr Ignacy Tokarczuk – poświęcenia i wmurowania tegoż kamienia węgielnego pochodzącego z Bazyliki Katedralnej w Przemyślu dokonał J. E. ks. bp pomocniczy Tadeusz Błaszkiewicz – z okazji wizytacji Kanonicznej parafii, przy udziale ks. dziekana jaćmierskiego Aleksandra Zająca, miejscowego proboszcza ks. Jana Mikosza i jego współpracownika ks. Józefa Cieklińskiego oraz w obecności na akcie tym podpisanych. Projekt kościoła wykonał mgr inż. arch. Edmund Królicki, mgr inż. Stanisław Janowski z Sanoka. Pracę budowlaną rozpoczęto z początkiem lipca 1983 r. – a prowadził je miejscowy majster murarski Józef Kijowski w łączności z Antonim Suwałą, wykonawcą szalunków. Najświętszej Opatrzności Bożej za wszystko niech będą dzięki. Pod aktem erekcyjnym umieszczono podpisy ks. bpa Błaszkiewicza, ks. proboszcza Mikosza, ks. Cieklińskiego oraz przedstawicieli Rady Parafialnej. Od 22 sierpnia 1985 r. zaczęły rosnąć mury świątyni. Mury wznoszono do listopada, gdy budowę, z powodu niekorzystnej aury, musiano przerwać aż do wiosny. W 1986 r. prace budowlane zostały wznowione. Obie zakrystie nakryto papą; wskutek trudności materiałowych musiano wprowadzić poprawki architektoniczno-konstrukcyjne, na co Kuria Przemyska wyraziła zgodę (stąd trochę skomplikowana architektura kościoła). Niestety, odtąd, z przerwami spowodowanymi brakami materiałowymi, prace przeciągnęły się aż do lat 90. W 1992 r. przystąpiono do montowania więźby dachowej na całym kościele; w części była składana na ziemi, by potem, przy pomocy olbrzymiego dźwigu ze Stalowej Woli, wynieść ją na odpowiednią wysokość. Później zamontowano wieżę i przystąpiono do pokrycia całości blachą cynkową, co ukończono w końcu 1993 r. W następnym roku firma „Metalplast” z Bielska Białej do połowy czerwca zamontowała 12 olbrzymich aluminiowych okien w świątyni.
25 lipca 1994 r. nastąpiła zmiana na stanowisku proboszcza – odchodzącego na emeryturę zasłużonego budowniczego ks. Mikosza zastąpił nowy proboszcz – ks. Andrzej Gil – trzydziesty proboszcz parafii Besko. Urodził się w 1956 r. w Przeworsku; po ukończeniu studiów w Wyższym Seminarium Duchownym w Przemyślu, 9 czerwca 1981 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Pracował w Tarnowskiej Woli, Sanoku (Parafia Przemienienia Pańskiego), Tarnowcu, (gdzie bez zgody ówczesnych władz rozpoczął budowę nowego kościoła we Wrocance), Strzyżowie, Chotyńcu (gdzie znów nadzorował prace przy wznoszeniu nowego kościoła), skąd przeszedł do Beska, obejmując probostwo. W 2001 r. został mianowany wicedziekanem dekanatu jaćmierskiego. Przed nim stanęło zadanie dokończenia budowy i wyposażenia wnętrza świątyni. I tak przy współpracy Parafian, wykonano kanały nawiewowe i ciepłownicze, wykuto setki metrów bieżących rowków na instalacje elektryczne. Pod koniec 1994 r. zakończono betonowanie schodów głównych i bocznych. Pod nadzorem Albina Rajchla Parafianie wykonali instalację nagłośnieniowo-oświetleniową, Andrzej Szybka, Marek Szałankiewicz, Zdzisław Sobota i Lesław Ziemiański wykonali tynki wewnętrzne, zaś Antoni Suwała prace ciesielskie. Rok później wykonano marmurową posadzkę, prace te wykonała firma „Wolski” z Mizernej koło Czorsztyna. Ks. proboszcz Gil pragnął, by najważniejsze prace zostały zakończone do uroczystego odpustu 14 września 1996 r.
Przygotowując równocześnie Parafię duchowo na tak ważne wydarzenia wystosował w 1996 roku do Parafian Zaproszenie na Misje święte prowadzone przez księży Michała i Janusza Mierzwę oraz ks. Andrzeja Garbarza, tym bardziej, że w roku 1996 parafia Besko obchodziła 400 lat swojego istnienia: Są w życiu człowieka chwile ważne i bardzo ważne… i taką chwilę dała nam przeżywać Opatrzność Boża, kiedy z pokorą, a jednocześnie z wielką wdzięcznością, przygotowujemy się do pięknego Jubileuszu 400-lecia Parafii Besko.(…) Czas ostatnich 13 lat to trud budowania dwóch kościołów: w Mymoniu i w Porębach, a także okazałej, pięknej nowej świątyni w Besku. To wasz ciężko zapracowany grosz, pot i ciężka praca sprawiły, że dzisiaj możemy się cieszyć trzema nowymi świątyniami. (…) Przyjmijcie te słowa z życzliwością i skorzystajcie z zaproszenia na Misje święte i Jubileusz 400-lecia Parafii Besko.
14 września 1996 r., w święto Podwyższenia Krzyża Świętego, do Beska przybył nowy metropolita, ks. abp Józef Michalik, by dokonać uroczystego poświęcenia nowej świątyni. W uroczystości wzięło udział 25 księży (w tym ks. proboszcz emeryt Jan Mikosz, ks. dziekan Józef Niżnik, kapłani dekanatu jaćmierskiego, oraz ks. Prof. Stanisław Ziemiański i ks. Andrzej Mroczkowski – obaj rodacy z Beska), siostry felicjanki pracujące w parafii oraz urodzone w Besku, budowniczowie kościoła oraz mieszkańcy Beska, Mymonia, Poręb. W trakcie uroczystości ks. arcybiskup poświęcił także herb Gminy Besko. W tym dniu także była prezentowana pierwsza książka o Besku, pióra Benedykta Gajewskiego. Uroczyste poświęcenie kościoła nie kończy oczywiście, prac przy nowym kościele. Wojciech Jaślar wykonywał prace stolarskie; drzwi, ławki, konfesjonały. Ułożono kostkę brukową wokół kościoła, obsadzono teren nowego kościoła ponad 300 drzewkami ozdobnymi, wykonano przyłącz wody i kanalizacji do nowego kościoła, postawiono duży 8 metrowy krzyż misyjny, a pozostały teren wokół świątyni obsiano trawą. Został pomalowany dach kościoła i zabezpieczony wieniec żelbetonowy na zewnątrz kościoła. Natomiast opiekę artystyczną nad wystrojem wnętrza kościoła prowadzi pan profesor Kazimierz Rochecki i to według jego projektu i prac wykonane są: drzwi dębowe, ołtarz soborowy, ambonka, chrzcielnica, figury w głównym ołtarzu, tabernakulum, żyrandole, kute barierki zewnętrzne, witraże – 6 sztuk , zabudowa chóru itd.
W czasie trwania budowy kościoła w Besku, tzn. w latach 80., ludność Mymonia i Poręb przystąpiła do budowy swych własnych kościołów.
PORĘBY
Najpierw zmobilizowali się wierni niewielkich Poręb, mający do parafialnego kościoła ok. 4 km. Inicjatywa wyszła od Szymona Józefczyka. Na początku Msze święte odprawiano w przystosowanym do celów sakralnych drewnianym budynku prywatnym, w którym usunięto ścianki działowe, wyposażając go zarazem w niezbędny sprzęt liturgiczny. Budynek ten oglądał 19 marca 1983 r. ks. bp Ignacy Tokarczuk, który zachęcił mieszkańców do budowy własnego kościoła. Plany kościoła opracował inż. arch. Ludwik Grzybowski z Leska, który też sprawował ogólny nadzór nad budową. W maju 1983 r. rozpoczęto wykopy pod fundamenty – do pracy tej angażowali się wszyscy mieszkańcy Poręb. Budowa postępowała błyskawicznie – budynek świątyni został przykryty dachem już w 1984 r. Poświęcenia kościoła pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa dokonał 21 czerwca 1986 r. ks. bp Ignacy Tokarczuk. W 2011 roku poświęcenia polichromii kościoła dokonał ks. Dziekan Józef Niżnik wykonaną przez artystę Stanisława Zimę z Lubatowej. Obecnie ta świątynia jak i teren wokół niej jest systematycznie upiększana.
MYMOŃ
W 1985 r. także mieszkańcy Mymonia rozpoczęli starania, by wybudować w swojej wsi nowy kościół. Najbardziej zaangażowanymi w to dzieło byli m. in.: Ludwik Penar, Eugeniusz Kornasiewicz i Jan Kielar. Działkę pod budowę przekazał Józef Szałankiewicz, plany zaś opracował znany już inż. arch. Ludwik Grzybowski z Leska. W październiku 1985 r. przystąpiono do wykopów, gromadząc równocześnie potrzebne materiały budowlane. Od wiosny 1986 r. zaczęły rosnąć mury nowej świątyni. W 1987 r. przykryto kościół dachem z blachy ocynkowanej, otynkowano wewnętrzne ściany, wstawiono okna, na posadzkę położono płytki lastrykowe. Następny rok poświęcono na wykończenie i upiększenie wnętrza kościoła. Wszystkie prace były wykonywane w czynie społecznym; prawie cała społeczność niewielkiej wioski (ok. 300 mieszkańców) włączyła się w dzieło budowy, wszyscy też dobrowolnie opodatkowali się na rzecz tej inwestycji. Część środków pochodziła także od ofiarodawców z zagranicy. 5 grudnia 1988 r. ks. bp Ignacy Tokarczuk poświęcił w Mymoniu nowy kościół pw. Miłosierdzia Bożego; od tej chwili służy duchowym potrzebom wsi i przyjezdnym turystom. Szybka praca i dostępność ówczesnych materiałów budowlanych sprawiły, że w następnych latach trzeba było wymieniać całe pokrycie dachu na kościele. Polichromię wykonał artysta Stanisław Zima z Lubatowej. Obecnie ta świątynia jest systematycznie upiększana.
Parafia dba także w miarę możliwości finansowych o zabytkowy kościół w Besku i tak w roku 1999 został pomalowany dach kościoła z wieżami, a w 2001 ks. proboszcz Andrzej Gil zlecił konserwację dzwonnicy i dzwonów: drewniane belki, do których były przymocowane, wymieniono na metalowe; wykonano także nowy balkon z barierką na wzór poprzedniego, zniszczonego upływem czasu w 2012 roku wyremontowano ławki w starym kościele. Jest opracowany projekt ratowania tego zabytku, ale koszty remontu /ponad 800.000 zł./ przekraczają możliwości Parafii. Natomiast złożone wnioski na dofinansowanie remontu, tak przez Ministerstwo Kultury jak i przez Urząd Marszałkowski zostały odrzucone. Obecnie stary kościół służy jako kaplica pogrzebowa.
W 2010 roku rozpoczęły się prace porządkowe na cmentarzu parafialnym w Besku.
W 2011 roku został utwardzony parking parafialny masą asfaltową.
Beska parafia weszła w nowe tysiąclecie jako struktura mocna, okrzepła, mająca za sobą ponad czterysta lat tradycji, ciesząca się poważaniem społecznym. Przychodzą jednak trudne wyzwania społeczne… ratunkiem jak zawsze są młodzi, którzy, szanując przeszłość i ludzi ją tworzących, potrafią Kościół natchnąć nowym duchem…
/opracowano -Rys historyczny- korzystając między innymi z: Zbigniew Brzozowski; Besko – Gmina trzech granic./